Psie sporty – czy mogą być formą terapii?

autor Magda

Sporty z udziałem psów, z całą swoją różnorodnością, nierzadko bywają postrzegane jako fanaberia. Zaspokojenie ambicji człowieka. Wymaganie od psa nienaturalnych zachowań. Niepotrzebne pobudzanie i stawianie zbyt dużych wymagań. Można by wymieniać tak długo. Chciałabym przestawić Wam mój punkt widzenia – nie tylko zawodnika, ale przede wszystkim psiego behawiorysty, który w psich sportach widzi ogromny potencjał do zmiany zachowania psa nie tylko na sportowym ringu, ale także poza nim. Przed Wami trzy historie psów i ich przewodniczek, które są najlepszym przykładem na to, że współpraca psa z człowiekiem oraz stawianie sobie i psu nowych wyzwań może pomóc w pracy nad lękliwością, agresją i innymi problemami z zachowaniem psa.


IGA I MOCCA

Igę i Moccę poznałam podczas domowej konsultacji. Mocca, półroczna wtedy suczka maltańczyka, zaczynała wykazywać niepokojące zachowania podczas nieobecności opiekunów. Była też dość nieufna – na naszym spotkaniu nie chciała zbliżyć się do mnie przez jakieś pół godziny. Spacery były dla niej przerażające, bo dopiero kilka tygodni przed naszym spotkaniem trafiła do Igi z podmiejskiej hodowli. Poza planem pracy nad spokojnym zostawaniem w samotności pojawiło się sporo innych obszarów do przepracowania. Gdy Iga zapytała, czy dobrym rozwiązaniem będzie udział w grupowym kursie posłuszeństwa w naszej szkole, miałam poważne wątpliwości czy akurat ten pies dobrze poradzi sobie w nowym miejscu, przy kilku innych psach i obcych ludziach wokół. Zdecydowałyśmy, że na próbę Iga i Mocca wezmą udział w kilku zajęciach i jeśli okaże się to zbyt wielkim wyzwaniem dla psa, będziemy kontynuować treningi indywidualnie. Początki nie były łatwe. Jednak pod koniec kursu, nawet ja nie mogłam uwierzyć w to, jak bardzo zmienił się ten pies! Zamiast wycofanego i bojącego się świata pieska mamy małego kujona, który uwielbia pracować ze swoją przewodniczką. Po kursie podstawowym Iga złapała szkoleniowego bakcyla i razem z Moccą wzięły udział w kursie rally obedience. To okazało się strzałem w dziesiątkę. Mocca wyraźnie pokazuje, że uwielbia pracować z Igą i wykonywanie ćwiczeń z posłuszeństwa sprawia jej ogromną przyjemność. Obecnie dziewczyny biorą udział w naszych treningach klubowych i wszystko wskazuje na to, że zadebiutują w zawodach rally-o w najbliższym sezonie. Jak treningi przełożyły się na ich życie codzienne?

Mocca

Iga: „Dzięki treningom Mocca zdobyła zdecydowanie więcej pewności siebie. Na początku, krótko po przyjeździe bała się nawet wychodzić na spacer i chowała się, gdy widziała smycz, a będąc już na zewnątrz odskakiwała na widok każdego listka. Nie była też w stanie bawić się poza domem, bo była zbyt rozproszona wszystkim, co się działo dookoła niej. Podobnych problemów, mniejszych i większych było oczywiście więcej, ale z czasem większość udało nam się wspólnie przepracować. Mocca bała się również innych psów. Świetną sprawą okazała się możliwość przebywania w otoczeniu innych psów podczas treningów, ale bez bezpośredniego kontaktu. Dzięki temu obecnie coraz częściej udaje się Mocce ignorować je podczas spacerów. Do tego, regularne treningi rally-o urozmaicają nam codzienność, a Mocca je absolutnie uwielbia”.


MAGDA I CZIKO, KULKA, SURI, ZUZA, MAURYCY, MELA oraz babcia ROXA

Magda mieszka z tymi siedmioma psami, a regularnie ćwiczy ze swoją czwórką. Wszystkie są z adopcji, każdy po mniejszych lub większych przejściach. Spotkałyśmy się w naszej szkole na kursie noseworku, na który Magda przyszła z najmniej problematycznym psem z całego stadka – Kulką. Podczas jednej z naszych rozmów Magda zapytała mnie, czy mogłaby przyjść na próbę z pozostałymi swoimi psami na zajęcia klubowe z rally-o, zaznaczając, że większość z nich ma problemy z zachowaniem (agresja, lękliwość) i sama nie jest pewna jak zniosą trening w nowym miejscu przy obcych psach i ludziach. Zgodziłam się, bo wiedziałam, że Magda we własnym zakresie wypracowała bardzo solidne podstawy u swoich psów (motywacja, chęć współpracy, podstawowe elementy posłuszeństwa). W ten sposób poznałam agresywnego wobec innych psów Cziko, któremu psie sporty nie pomogły wprawdzie w komunikacji z innymi psami, ale zdecydowanie nauczyły kontrolowania własnych emocji i opanowania w obecności innych psów. Suri urodziła się w lesie i trafiła do Magdy jako „dziki” szczeniak. W jej przypadku treningi agility były jednym z ważniejszych elementów pracy nad zmianą zachowania. Treningi dodały jej pewności siebie oraz stwarzały wiele sytuacji budujących pozytywne skojarzenia z obcymi ludźmi. Z psa, który bał się człowieka stała się psem, który chętnie przywita się z każdym. Kiedyś bała się wejść do tunelu do agility, a całkiem niedawno zdała kolejny egzamin A1 i awansowała do wyższej klasy A2. Wielokrotnie stawała też na podium w zawodach!


Suri na torze agility. Fot. Agnieszka Nowicka

Obecnie swoje pierwsze kroki w agility stawia Zuzia. Wychowała się na podwórku na wsi u starszej pani, bez socjalizacji ze światem. Praca w rozproszeniach a zwłaszcza przy innych psach jest dla niej wielkim wyzwaniem – to pies reaktywny. Ale treningi sportowe w połączeniu z pracą nad emocjami i psią komunikacją dają coraz lepsze efekty.

Pozostałe psy mają jeszcze wiele pracy przed sobą. Maurycy spędził 8 lat w schronisku i “bał się własnego cienia”. Nosework, ćwiczenia z nagrodami pomagają mu się otworzyć. Mela to pies, którego nikt nie chciał ze względu na zachowania agresywne względem ludzi, jednak ma wielką chęć współpracy z przewodnikiem. Dla każdego członka tego stada sport – agility, rally-o lub nosework mają ogromne znaczenie w przezwyciężaniu codziennych trudności.

Tak o psich sportach w codziennym życiu mówi Magda: „Treningi to ważny element naszego wspólnego życia. Praca buduje relacje, pogłębia więź. Ja uczę się lepiej je rozumieć, motywować, czytać ich zachowanie, one stają się pewniejsze siebie, bardziej zrównoważone i skupione na mnie. Obie strony czerpią radość ze współpracy. Praca i zabawa z przewodnikiem to też jedna z podstawowych psich potrzeb. A efekty widać na każdym spacerze, gdy mogę spokojnie minąć psa z wpatrzonym we mnie stadkiem czy puścić je luzem w parku, choć każdy z nich ma swoje problemy”.


AGNIESZKA I BLACKY

Agnieszka wypatrzyła Blackiego w żółtych boksach schroniska Na Paluchu. Czarny pies z oberwanym uchem i matową sierścią zamieszkał w domu na warszawskim Ursynowie i po krótkim czasie wraz z Agnieszką trafił do mnie na konsultację. Było nad czym pracować. Pierwszego dnia Blacky z dużymi oporami wszedł do naszej sali i od razu było widać, że wszelkie nowe pomieszczenia i obiekty są dla niego straszne. Chodzenie po płytkach czy innej śliskiej powierzchni było zupełnie poza jego zasięgiem, a każda próba dotyku powodowała przerażenie i zamieranie. Wiele tygodni zajęła nam praca nad ośmielaniem tego „księcia dzikusów”, ale po pewnym czasie Blacky na tyle zaufał Agnieszce, że coraz śmielej i chętniej pokonywał swoje strachy. Widać, że uczenie się nowych rzeczy zaczęło sprawiać mu radość i z dnia na dzień robił się coraz bardziej pewny siebie. Po wypracowaniu niezbędnych podstaw Agnieszka i Blacky rozpoczęli grupowy kurs nosework. I tu dopiero książę rozwinął swoje skrzydła. Widząc determinację w pracy, pewność siebie oraz skuteczność przeszukiwań tego psa, nie chce się wierzyć, że początki były takie trudne.  Agnieszka i Blacky mają już za sobą zdane noseworkowe testy zapachowe i planują kolejne starty w zawodach.


Agnieszka i Blacky na treningu nosework.

Agnieszka: “Treningi nosework okazały się jednym z przełomowych momentów po adopcji Blackiego. Nauka komend sprawiała mu niesamowitą satysfakcję, ale wydaje mi się, że to dzięki noseworkowi zrozumiał, że człowiek nie jest tylko do “wydawania rozkazów” ale można z nim także współpracować, a przy tym dobrze się bawić. W przypadku dzikiego psa, który zabawę kojarzył wyłącznie z przedstawicielami swojego gatunku, był to duży krok w naszej relacji. Przy okazji pokonaliśmy jeden, dosyć problemowy, psi lęk – strach przed przypinaniem smyczy. Blacky wyłącznie mi ufał na tyle żeby dać przypiąć sobie smycz, jednak nadal był to dla niego stresujący moment, który uznawał za zło konieczne. Przed resztą domowników uciekał po całym domu lub działce. Kiedy odpinanie i zapinanie smyczy zaczął kojarzyć z przeszukaniami problem zniknął”.

Poczynania Blackiego możecie śledzić na Instagramie @dogprince_blacky.


DLACZEGO AKURAT PSI SPORT?

Trenując pod kątem danej dyscypliny mamy jasno sprecyzowany cel. Wiadomo do czego dążyć, regulaminy jasno określają kryteria i sami lub z pomocą trenera możemy przygotować plan treningowy. Widzę to po moich kursantach – jeśli ich celem jest tylko praca nad tym, co sprawia problem na co dzień, to motywacja człowieka do regularnych ćwiczeń bywa… różna. Jeśli włączymy element sportu to nagle kryteria do pracy stają się dużo jaśniejsze, a perspektywa zmierzenia się z innymi i sprawdzenia swoich sił w zawodach daje dodatkowego kopa do regularnych ćwiczeń.

Poza tym, jeśli pies na co dzień sprawia problemy w innych obszarach, np. podczas spacerów, to trenując wybrany sport możemy mieć dla siebie przestrzeń, która będzie sprawiała przyjemność – nam i psu, a dzięki temu radość z obcowania z psem będzie większa, a relacja z nim mocniejsza – szczególnie, jeśli w tym momencie Wasze codzienne życie z psem jest dalekie od oczekiwań…

Najważniejszym elementem całej tej układanki jest jednak… człowiek. Wszystkie trzy bohaterki naszego wpisu łączy kilka cech:

ZADANIOWOŚĆ – dziewczyny dobrze zdają sobie sprawę z problemów swoich psów, ale zamiast użalać się nad nimi albo frustrować ich ograniczeniami biorą się do roboty i ćwiczą.

STAWIANIE PSOM REALNYCH WYMAGAŃ – żadna z przewodniczek nie stawiała sportowych osiągnięć na pierwszym miejscu. Najpierw był pies i jego potrzeby oraz plan dostosowany do jego możliwości, a sportowe osiągnięcia przyszły z czasem.

DAWANIE OD SIEBIE A POTEM WYMAGANIE OD PSA – szkolenie psa pod kątem sportu to przede wszystkim praca nad samym sobą. Prawie każda psia dyscyplina to sport zespołowy, w którym zadaniem człowieka jest tak pokierować psem, żeby wspólnie, jako drużyna, odnieść sukces. Jeśli więc zbyt łatwo sobie odpuszczasz, poddajesz się, a do tego często wyładowujesz na psie własną frustrację to prawdopodobnie szkolenie powinieneś zacząć od siebie.

UWAŻNOŚĆ – każda z naszych bohaterek zwraca uwagę na to, co pies do nich mówi – świetnie wyłapują komunikaty świadczące o zbyt dużym stresie, frustracji, lub innych potrzebach i dzięki treningom potrafią odpowiednio na nie odpowiedzieć.

REGULARNOŚĆ W TRENINGACH – to właściwie powinien być punkt numer jeden, jeśli chodzi o klucz do sukcesu na jakimkolwiek polu szkolenia psa. Bez regularności nie można mówić o postępach.

WARSZTAT DLA PRZEWODNIKA

Jeśli nie potrafisz nauczyć psa ładnego chodzenia przy nodze, nie umiesz w odpowiednim momencie nagrodzić za siad + zostań, a ogarnięcie jednocześnie smyczy, smakołyków i zabawki to zbyt duże wyzwanie, to jakim cudem masz pomóc swojemu psu, gdy w realnym świecie czekają go takie wyzwania jak powstrzymanie się od naszczekania na psa sąsiada? Szkolenie psa pod kątem psich sportów daje niesamowicie ważny warsztat przewodnikowi, a praca nad różnego rodzaju zachowaniami niepożądanymi to w dużym stopniu nic innego jak budowanie odpowiednich nawyków w oparciu właśnie o szkolenie. Dobre nawyki musi wyrobić sobie nie tylko pies, ale przede wszystkim jego przewodnik, a to nie dzieje się w ciągu jednego dnia.

MÓZG EMOCJONALNY, A MÓZG RACJONALNY

Psy z problemami behawioralnymi często mają wiele stresu w swoim codziennym życiu. Znalezienie takiej przestrzeni, w której mogą odnosić sukcesy i otrzymywać nagrody za dobre wybory pomaga zbudować większą pewność siebie, a tej brakuje wielu psom, które spotykam. Pies, który jest zaangażowany w uczenie się oraz podejmowanie nowych wyzwań, którym potrafi sprostać, łatwiej uwalnia się od emocji i uczuć, takich jak strach, frustracja, irytacja czy niepewność.

NAUKA KOMUNIKACJI

Podstawą większości psich sportów jest odpowiednie motywowanie psa, nauka skupienia na przewodniku, pracy w rozproszeniach i reagowania na różne komendy i sygnały. Żeby sportowy trening był udany trzeba nauczyć się także czytania komunikatów, które wysyła nam pies – a każdy pies może robić to na swój sposób. Dokładnie te same elementy są nam potrzebne w życiu codziennym. Regularne treningi pomagają wykształcić dobre nawyki, zarówno u nas, jak i u psa, a potem podobne strategie możemy wykorzystywać w innych aspektach życia z psem, nie tylko na sportowym ringu.


Sport jako droga do celu, a nie cel sam w sobie.

CZY TRZEBA STARTOWAĆ W ZAWODACH?

To właściwie zależy już tylko od chęci przewodnika i gotowości psa. Psu jest raczej obojętne, czy bierze udział w zawodach, czy w zwykłym treningu, ale udany start w zawodach potrafi dodać skrzydeł przewodnikowi i zmobilizować do dalszej pracy. Czy każdy pies nadaje się do sportu? Jeśli chodzi o sporty węchowe, takie jak nosework, to większość psów odnajdzie się w nich bez najmniejszego problemu. Rally-o jest z kolei świetnym sportem łączącym posłuszeństwo na torze z tym, co może być niezbędne w życiu codziennym – jak np. chodzenie przy nodze czy mijanie rozproszeń. Trenowanie sportu musi też sprawiać przyjemność obu stronom – nie tylko psu, ale także człowiekowi, więc warto wybrać taką dyscyplinę, w której sami będziemy czuli się dobrze.

Warto spojrzeć na psie sporty z innej perspektywy – nie jak na cel sam w sobie, ale jak na środek do celu, którym jest zbudowanie dobrej i pełnej zaufania relacji między psem, a przewodnikiem. A po drodze może się okazać, że to genialny sposób na przezwyciężenie innych trudności, które pojawiają się w codziennym życiu z psem.

M.

CO PIES POLECA

Napisz Komentarz