Beskid Sądecki z psem – okolice Piwnicznej

autor Magda

Wpadłam po uszy. Po naszych zeszłorocznych wędrówkach po Karkonoszach czuję, że złapałam górskiego bakcyla na dobre. Właściwie od razu po powrocie z Karpacza zaczęliśmy planować kolejny wyjazd. Z założenia szukaliśmy miejsc dostępnych dla psów i w tym roku wybór padł na Beskid Sądecki, a konkretnie na okolice Piwnicznej-Zdrój. To był strzał w dziesiątkę, praktycznie pod każdym względem. 

Chcąc uniknąć tłumów na szlakach zaplanowaliśmy nasz pięciodniowy wyjazd zaraz po długim, majowym weekendzie. Zatrzymaliśmy się w Piwnicznej, która była naszą bazą wypadową przez cały wyjazd.


Pogoda nas nie rozpieszczała, ale dla Vesper nawet śnieg nie był problemem.

NOCLEG, CZYLI ŻYCIE W DOMKACH Z BAJKI

Nie ukrywam, że w podjęciu decyzji o kierunku naszej wycieczki pomógł mi wpis, który wpadł mi w oko w najlepszej grupie o wędrówkach z psami jaką znam. Dzięki poleceniom znalazłam idealne miejsce na nocleg z psem. Domki na Polach, czyli małe drewniane domki z przepięknym widokiem na góry i okoliczne pola wraz z pasącymi się na nich owcami. Domki są świetnie wyposażone (jest zmywarka i ogrzewanie podłogowe) i leżą tuż przy żółtym szlaku wiodącym na Radziejową, najwyższy szczyt Beskidu Sądeckiego. Jedyny minus domków to bardzo strome schody na piętro, na którym znajdują się sypialnie. Pies raczej po nich nie wejdzie. Dla nas nie było to większym problemem, bo Vesper spała na parterze. Mimo, że w domkach są 2 sypialnie i w sumie 4 miejsca do spania, to według mnie domek jest idealny dla pary. Przy czterech dorosłych osobach może być trochę ciasno.


Mini domki miały swój wyjątkowy klimat.

GÓRSKIE WĘDRÓWKI

Wszystkie szlaki Beskidu Sądeckiego są dostępne dla turystów z psami, co ogromnie ułatwia planowanie tras. Podzielę się z Wami dwoma pomysłami na całodzienną wędrówkę, na które zdecydowaliśmy się podczas naszego wyjazdu.

  1. Piwniczna – Hala Pisana – Schronisko PPTK Hala Łabowska – Piwniczna (długość trasy ok. 21 km)

Domek, w którym się zatrzymaliśmy leży na lewym brzegu rzeki Poprad przecinającej Piwniczą, więc żeby zaoszczędzić sobie 40 min spaceru przez miasto podjechaliśmy samochodem na parking przy Parku Zdrojowym i stamtąd ruszyliśmy żółtym szlakiem na Halę Pisaną. Po drodze mijaliśmy maleńkie wioski i zachwycaliśmy się przepięknymi widokami na okoliczne łąki i pola. Większość szlaków, zanim wdrapiemy się wyżej w góry, przebiega bezpośrednio przez wsie, warto więc być przygotowanym na spotkanie z lokalnymi psami, które spacerują sobie luzem bez żadnego nadzoru. W większości są zupełnie nieszkodliwe, ale na pewno przywitają Was szczekaniem.

Im wyżej, tym teren stawał się bardziej zalesiony. Gdy minęliśmy Halę Pisaną, która sama w sobie nie stanowi specjalnie ciekawego punktu (przynajmniej my niczego nie widzieliśmy), pogoda zaczęła się psuć, więc w śniegu z deszczem chcieliśmy w miarę szybko dostać się do schroniska Hala Łabowska. Do środka bez problemu można wejść z psem. Mając rewelacyjny widok z okna (mimo pochmurnej pogody) zjedliśmy obiad w tamtejszej stołówce i wkrótce ruszyliśmy dalej. W schronisku odradzono nam schodzenie niebieskim szlakiem, co mieliśmy w planie, ponieważ podobno jest wyjątkowo stromy, a przy takiej pogodzie jaka nas spotkała mógł być również grząski i podmokły. Zdecydowaliśmy się więc na powrót drugim żółtym szlakiem robiąc w ten sposób pętlę przez Łomnicę-Zdrój, w której zeszliśmy na szlak niebieski i wróciliśmy do samochodu. Cała nieśpieszna wycieczka, łącznie z postojami zajęła nam ok. 8 godzin.

Tutaj możecie zobaczyć tą trasę na mapie – z jedną uwagą. Po zejściu do Łomnicy można kierować się dalej żółtym szlakiem na południe i tym samym zrobić dodatkowe kilka kilometrów. My jednak przeszliśmy nieoznakowaną na mapie drogą (nie wchodząc nikomu na podwórko) i przeskoczyliśmy wprost na niebieski szlak we wsi Walczaki. Niestety nie dało się zaznaczyć tego przejścia na mapce.


W drodze do Rytra złapaliśmy trochę słońca.

2. Piwniczna – Niemcowa – Radziejowa – Schronisko PPTK Przehyba – Rytro (długość trasy 24,3 km)

Najwyższym szczytem Beskidu Sądeckiego jest Radziejowa i właśnie ona była celem naszej następnej wędrówki. Ruszyliśmy żółtym szlakiem, który bezpośrednio z naszego domku prowadził w tamtą stronę. Pogoda była znacznie bardziej łaskawa, więc tuż przed wejściem na Radziejową ukazał nam się przepiękny widok na Tatry. Jeśli chodzi o Radziejową to sam szczyt nie robi specjalnego wrażenia. Jest zalesiony więc na widoki nie ma co liczyć, a wieża widokowa ze względu na zły stan techniczny jest niedostępna dla turystów. Tablice informacyjne głoszą, że miała być oddana do użytku w 2018 r. , ale póki co nie ma na nią wstępu. Rozczarowania jednak nie było, bo wiedzieliśmy o tym planując podróż i mimo wszystko ucieszyliśmy się ze zdobycia naszego trzeciego szczytu z listy Korony Gór Polski – co prawda nie zbieramy stempelków, ale sama lista pomaga w planowaniu kolejnych wypraw i odwiedzaniu ciekawych miejsc. Kolejnym naszym punktem było schronisko PPTK Przehyba, gdzie również bez żadnego problemu wpuszczono nas do środka z psem. Stamtąd niebieskim szlakiem doszliśmy do Rytra, skąd do Piwnicznej zabrała nas już taksówka. Cała nasza trasa jest pokazana na tej mapie. 


Postój z widokiem na Tatry.

Warto wiedzieć, że na tamtejszych szlakach nie ma zbyt wielu schronisk. Chodząc po Karkonoszach w zeszłym roku, praktycznie co godzinę lub dwie mijaliśmy jakieś schronisko, ale w Beskidzie Sądeckim jest ich zdecydowanie mniej. Gastroturyści nie będą zachwyceni, bo w menu królują pierogi i ryż z jabłkiem, ale na szlaku wszystko smakuje lepiej. :) Warto wziąć to pod uwagę w planowaniu trasy, a jeśli nie będziecie zahaczać o schronisko, koniecznie zabierzcie ze sobą własny prowiant. Poza szlakami, w samych miasteczkach jest dużo lepiej, ale niestety nie wszędzie można wejść z psem. My po powrocie ze szlaku korzystaliśmy głównie z opcji zamawiania jedzenia z dostawą do domu z knajpek w Piwnicznej.

Co szczególnie urzekło mnie w wędrowaniu szlakami Beskidu Sądeckiego?

  • Niezatłoczone szlaki. Na pewno wpłynął na to termin, który wybraliśmy, ale dla porównania rok temu w tym samym czasie w Karkonoszach było o wiele, wiele więcej turystów. Podczas naszej wycieczki na Halę Pisaną przez cały dzień spotkaliśmy… JEDNEGO turystę na szlaku i kilkoro w schronisku. Idąc na Radziejową może z 15 osób przez cały dzień. Dla osób, które chcą odpocząć od tłumów jest to wybór idealny.
  • Wszystkie szlaki dostępne dla psich łapek. Ponieważ na obszarze Beskidu Sądeckiego nie leży żaden park narodowy, ani ścisły rezerwat to nie ma też zakazów, czy ograniczeń wchodzenia z psami. Same szlaki, przynajmniej te, którymi my wędrowaliśmy są na tyle łagodne (poza krótkimi odcinkami stromych podejść), że psy, które na co dzień są w dobrej kondycji poradzą sobie z nimi bez problemu.
  • Malownicze krajobrazy. Dla pięknych widoków wcale nie trzeba włazić na wysokie szczyty. Zarówno z samej Piwnicznej jak i okolic, rozpościerają się piękne widoki na maleńkie wioski, wzgórza, pola i pasące się na nich owce. Mieszkając na co dzień na płaskim jak patelnia Mazowszu docenia się taki krajobraz.

Widok z okna był idealny.

Przy planowaniu naszego wypadu w Beskid Sądecki bardzo pomogły mi wpisy z bloga Huncwot na Gigancie oraz posty w grupie fejsbukowej Wędrówki z Psem, które są kopalnią pomysłów i wskazówek na temat podróżowania z psem. Beskid Sądecki będzie bardzo dobrym wyborem, jeśli dopiero rozpoczynacie wędrówki po górach i nie jesteście pewni czy dacie sobie radę z trudniejszymi szlakami. Tak jak wspomniałam wcześniej, to też dobry start do sprawdzenia możliwości psa, bo trasy są dość łagodne i nie rzucamy się od razu na głęboką wodę.

M.

CO PIES POLECA

Napisz Komentarz